Makarony znacznie rzadziej znajdują się w mojej diecie, niż kasze gruboziarniste. Jest to spowodowane tym, że są produktem bardziej przetworzonym, mają niższy indeks sytości i wyższą gęstość energetyczną – porównajcie ugotowane 100g makaronu do 100g ryżu. Kalorycznie różnica jest żadna, jednak ryż czy kasza mają dużo większą objętość.
Jednak nie jest tak, że musimy z makaronów kompletnie rezygnować, a są najczęściej wymienianym produktem „ulubionym” w ankietach moich podopiecznych. Możemy po prostu wybrać lepsze lub gorsze opcje. Tym właśnie według mnie różni się ”kolejna dieta” od zmiany nawyków żywieniowych – dieta niczego nie uczy, podążamy ślepo za rozpiską i czekamy, aż męka się skończy i będziemy mogli jeść jak kiedyś. Zmiana nawyków to powolny proces, w którym uczymy się sami ze sobą sztuki kompromisu, szukamy zdrowszych zamienników ulubionych potrw, zmieniamy sposób ich przyrządzania czy po prostu wiemy, że jeśli w 80% nasza dieta jest bliska ideałowi, to 20% możemy przeznaczyć na przyjemności.