Oczywiste jest, że aby zmniejszyć masę ciała należy spożywać mniej kalorii niż wydatkujemy. Większość popularnych diet opiera się tylko na tym założeniu, dlatego są skuteczne niezależnie czy ograniczamy węglowodany, tłuszcze, prowadzimy posty czy okna żywieniowe. Często nie trzeba na nich liczyć kalorii, bo już samo wykluczenie dużych grup produktów zmniejsza spożycie energii. No dobrze, ale gdyby to było tak proste to czy nie wszystkie diety powinny kończyć się sukcesem i na świecie generalnie powinny przeważać osoby szczupłe?
Pomijając, że restrykcyjne diety są dużym obciążeniem psychicznym i społecznym, co może utrudniać ich utrzymanie, zachodzą również metaboliczne procesy adaptacyjne mające uchronić nas przez „śmiercią głodową” – organizm niechętnie pozbywa się zapasów energii, nawet gdy są w ilości szkodliwej dla równowagi. Spada spontaniczna aktywność fizyczna, przez co wydatkujemy mniej energii; spada synteza hormonów tarczycy, a w raz z nią ciepłota ciała i prędkość metabolizmu i co najgorsze spada masa mięśniowa, która zużywa najwięcej energii.
Kolejnym aspektem, determinującym o niepowodzeniu niektórych diet, jest brak wypracowania możliwych do utrzymania prawidłowych wzorców żywieniowych. Innymi słowy, dieta ta niczego nie uczy i zaraz po jej zakończeniu, wracamy do starych, złych nawyków.